Nad Bałtyk „Po wypoczynek i zdrowie”

DSCN0063Wczesnym rankiem, w sobotę 21 kwietnia 2018 r. zebraliśmy się wszyscy na parkingu obok szkoły, skąd mieliśmy wyruszyć na długo wyczekiwaną, tygodniową wycieczkę nad morze do Mielna. Przygotowania do wyjazdu trwały już od dłuższego czasu. Każdy z nas wiązał z tym wyjazdem jakieś plany i nadzieje. Jedni, że odpoczną od szkoły. Drudzy, że czekają ich wielkie, morskie przygody. Jeszcze inni, że wyjazd pozwoli im odpocząć w pięknym nadmorskim, nieznanym dotąd miejscu i nauczy ich samodzielności, bo z dala od mamy i taty będą mogli liczyć tylko na siebie. Ci ostatni po prostu chcieli się sprawdzić. Jeszcze tylko zapakować bagaże, tak aby niczego nie zgubić. Zająć miejsca w przepięknym i bardzo wygodnym autokarze. Na pożegnanie pomachać rodzicom, którzy starali się ukryć  wzruszenie, a niekiedy łzę spowodowaną perspektywą tygodniowej rozłąki ze swoimi pociechami. I w drogę, prosto nad morze!

Do celu przyjechaliśmy nieco utrudzeni, bo podróż zajęła nam cały dzień. Wiedzieliśmy, że to daleka droga, ale że aż tak daleka? Przed pensjonatem, o kojarzącej się z morzem nazwie „Gryf”, w którym mieliśmy zamieszkać, we własnej osobie czekał na nas Gospodarz, sympatyczny Pan Krzysztof. Przywitał nas serdecznie i po błyskawicznym przydziale pokoi zaprosił na kolację, którą po trudach podróży pochłonęliśmy z niemalże rekinim (by pozostać w morskiej atmosferze) tempie i apetytem. Chociaż było już dość późno i za oknem zaczęło się ściemniać, postanowiliśmy jeszcze przed snem, mimo ogromnego zmęczenia, pójść na plażę i przywitać się z morzem. Gdy wyszliśmy z pensjonatu wokół panowała cisza (jak to przed sezonem urlopowym bywa nad Bałtykiem). W miarę, jak spokojną uliczką zbliżaliśmy się do plaży coraz bardziej słyszeliśmy dziwny szum. „To na pewno szum morza” – powiedział ktoś z naszej grupy. Nagle zza wydmy wyszliśmy wprost na przepiękną plażę. Za nią, skąpane blaskiem zachodzącego słońca rozpościerało się morze. Ogromne i groźne, delikatnie szumiące i dziwnie pachnące. Wszyscy stanęli jak wmurowani, zwłaszcza ci, którzy pierwszy raz w życiu zobaczyli na własne oczy morze i plażę. Po chwilowym oszołomieniu pięknymi widokami, a trochę i zmęczeniem, zaczęliśmy biegać po piasku i sprawdzać stan wody. Była zimna (jak to w kwietniu) i słona (jak zawsze). 

DSCN0196Najbardziej intrygował nas słony smak wody (niektórzy osobiście spróbowali). A może to ten młynek z legendy, którą później poznaliśmy nadal miele kolejne tony soli i wpuszcza je do Bałtyku, czekając aż ktoś sobie przypomni i wypowie zaklęcie powstrzymujące na dobre jego pracę? Po całym dniu wrażeń, późnej i obfitej kolacji i szybkiej wieczornej toalecie wszyscy zasnęli kamiennym snem. Następnego dnia, rano rozpoczęliśmy tydzień pełen wrażeń. Każdy dzień zaskakiwał nas mnóstwem przygód. Codziennie były organizowane krótsze lub dłuższe wycieczki i zabawy na plaży. Były konkursy, dyskoteka i wiele innych atrakcji, o których można by mówić bez końca. Podczas pobytu nad morzem nie zapomnieliśmy o czytaniu książek. W nadmorskiej atmosferze odbyły się dwa spotkania czytelnicze organizowane w ramach szkolnego projektu „Dorośli dzieciom, czyli poczytaj mi Przyjacielu”. Do kręgu naszych czytających Przyjaciół dołączyły panie Stanisława Kalicka i Danuta Targosz, które wspaniale przeczytały nam legendy pt. „Mikołajek” i „Dlaczego Bałtyk jest słony” pochodzące ze zbioru „Legend Polskich” Ewy Stadtmüller. Bardzo przeżyliśmy morskie otrzęsiny, podczas których swą obecnością zaszczycili nas Neptun i Prozerpina. Gdy spełniliśmy niełatwe zadania, Bogowie nadali nam oryginalne imiona związane z naszym morzem, np. Krewetka bałtycka. Tydzień nad morzem minął tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy zatęsknić za domem, a już trzeba było pakować się w drogę powrotną. Był to dla nas tydzień pełen wrażeń, nowych wyzwań, ciekawych znajomości zawartych w pensjonacie, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak było też z naszą wycieczką. Na pewno nigdy nie zapomnimy tego wspaniałego czasu spędzonego nad morzem. Zresztą wycieczka ta dosłownie „spadła nam jak z nieba”. A to za sprawą naszego Anioła - Pana Maćka, który był jej fundatorem.

Panie Maćku, bardzo dziękujemy za tak niezwykły prezent!

GALERIA...